- autor: mrmarian, 2016-06-22 22:36
-
Ta wiadomość kibicom biało-niebieskich powinna poprawić nastrój. Wydział gier i ewidencji kaliskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej zmienił pierwotną decyzję o nałożeniu walkowera na krotoszyński klub za mecz z Odolanovią Odolanów. Przypomnijmy spotkanie to rozegrano na stadionie miejskim 05 czerwca w ramach 29, przedostatniej kolejki rozgrywek kaliskiej klasy okręgowej. Mecz ten na długo pozostanie w pamięci niezbyt licznie zgromadzonym sympatykom piłki nożnej. Mecz rozpoczął się bowiem z ok. 10 minutowym opóźnieniem, czego wymiernym powodem był prowadzony przez tą trójkę 3 godziny wcześniej mecz w jednej z grup kaliskiej B-klasy rozgrywany w Opatówku.
Spotkanie w Krotoszynie było także festiwalem rażących błędów trójki sędziowskiej, mylących się co trzeba uczciwie stwierdzić w obie strony. To w parze z przeciętnym poziomem spotkania powodował pewien rodzaj dyskomfortu u każdego świadka tego widowiska. Niestety błędne decyzje np. nieuznanie bramki Jędrzeja Paczkowa przez prowadzącego spotkanie Piotra Maruchę po odgwizdaniu wątpliwej pozycji spalonej przez arbitra liniowego Paulinę Nikodem, czy niepodyktowanie karnego dla zawodników gości na początku II części gry, nie skończyły się wraz z zakończeniem spotkania. Rozjemcy poszli wypełniać protokoły z meczu i na ich podstawie wydział zdecydował o karze dla Astry Krotoszyn. Okazało się bowiem, że klub złamał jeden z przepisów PZPN, mówiący o grze na murawie odpowiedniej ilości zawodników młodzieżowych. Całe zamieszanie spowodowało zajście z 55 minuty. Astra dokonywała wtenczas podwójnej zmiany. Jedną z nich był fakt zmiany młodzieżowców. Dopiero wysłane pismo przez działaczy naszego klubu, wraz z oświadczeniem sędziego głównego oraz kartkami wskazującymi na zmiany dokonane w meczu spowodowały anulowanie walkowera. W związku z tym obowiązującym stał się wynik końcowy spotkania (1:1-przyp. red.). Astra zdobyła zatem 12 punkt w rundzie wiosennej. Jej ostateczny bilans wygląda zatem odrobinę lepiej. Podczas 30 spotkań klub wywalczył 35 punktów, legitymując się bilansem bramkowym -9 (30:39). I w tym momencie nasuwa się smutna konstatacja. Dlaczego ta powyższa wiadomość ujrzała światło dzienne dopiero po kilku dniach po jej ogłoszeniu. O tym jak ta sprawa była priorytetowa dla kibiców świadczą wpisy internautów na stronie internetowej klubu. Tymczasem jeden z działaczy na pytanie dlaczego nie zamieścił pisma na stronie, odpowiedział tylko, że nie widzi problemu, gdyż na ,,stronie KOZPN Astra miała cały czas 35 punktów i jest to na siłę szukanie problemu”. Rozumiem zgorzknienie członków zarządu zakończonym właśnie sezonem i zajęciem ledwie 10 pozycji w tabeli kaliskiej okręgówki, ale zachowanie to wpisuje się niestety w dobrze znany od lat trend- nieinformowaniu sympatyków o losach drużyny. Tymczasem jak zapewniały władze klubu przed rozpoczęciem rozgrywek Astra miała rozpocząć nowy rozdział. Było nim budowanie marki zespołu i zaufania wśród kibiców. Poczyniono też pierwsze kroki w tym kierunku. Pozyskano nowych sponsorów. Starano się także zachowywać fair. Wystarczy przywołać tu przykład z początku rundy. W ramach 17 kolejki futboliści mieli rywalizować na wyjeździe z Piastem Czekanów. Niestety 3 dni przed spotkaniem odszedł do wieczności prezes rywali Jan Szuławy. Niemal natychmiast przychylono się do prośby o przełożeniu meczu forsowaną przez gospodarzy tego pojedynku. Co więcej nie stawiano żadnych warunków wstępnych. Wręcz przeciwnie: działacze oraz futboliści Asterki mówili wówczas, że świat na futbolu się nie kończy. Są wartości uniwersalne. Jedną z nich jest solidarność międzyludzka. Niestety brak poczynań w działaniach z ostatnich dni stają się przysłowiowym strzałem w stopę dla klubu. Choć z drugiej strony widać pewne działania mające uzdrowić morale zespołu i przywrócić mu dawny blask. Wraz z 30 czerwca wygasa kontrakt z duetem trenerskim: Janusz Maryniak- Dariusz Hylewicz. W II połowie roku Astrę ze sportowego dołka ma podnieść nowy couch. Kto nim będzie czas pokaże. Na razie chętni proszeni są o kontakt telefoniczny z wiceprezesem Mariuszem Ratajczakiem. Tymczasem kibice najchętniej widzieli by na tym stanowisku Patryka Halaburdę, którego wizja prowadzenia zespołu cieszyła się wielką estymą. Jednak zmian musi być więcej. Potrzebni są także nowi gracze: przede wszystkim rozgrywający i napastnik. Klub musi także większą niż dotychczas uwagę poświęcić zapleczu I drużyny, czyli zespołowi juniorów. Inaczej nic się nie zmieni. A cel przed rozpoczęciem nowego sezonu pozostaje taki sam: jest nim walka o awans do IV ligi, a nie bronienie się przed spadkiem z kaliskiej okręgówki. Ale jak mówił nieodżałowany trener Kazimierz Górski (1921-2006) dopóki piłka jest w grze wszystko jest możliwe.
Paweł Krawulski