- autor: mrmarian, 2015-11-13 12:15
-
W ubiegłą środę 11 listopada, kiedy w Polsce hucznie świętowano kolejną 97 rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, futboliści Marcina Kałuży przeżywali gehennę na boisku i poza nim. Skutkiem tego była najwyższa przegrana w tegorocznych rozgrywkach 4:0. Ciśnienia nie wytrzymali również sympatycy przybyli na ostatnie spotkanie. Patrząc na grę naszego teamu, dali temu wyraz wznosząc nieparlamentarne okrzyki. Ich cierpkich słów nie będziemy tu przytaczać, jednak szara rzeczywistość jest jedna. Astra po tym meczu spadła na 9 miejsce w tabeli i ma tylko 5 oczek przewagi nad zespołami znajdującymi się nad strefą spadkową.
Oczywiście niepośledni wpływ na taki obraz meczu miała nieobecność ważnych zawodników z ul. Sportowej. W meczu z różnych przyczyn nie zaprezentowali się: Adrian SójkTakiego obrotu sprawy nie spodziewali się nawet najwierniejsi kibice krotoszyńskiego zespołu. Czarna seria Astry trwa w najlepsze. Niebiesko-biali zanotowali kolejny koszmarny występ. Tym razem w Odolanowie, gdzie rozegrano mecz w ramach 14 kolejki kaliskiej klasy okręgowej. a, Marcin Ciesielski, Janusz Maryniak. Także Michał Janoś nie był w pełni sił i grał z kontuzją. Nieobecnych próbowali zastąpić juniorzy i zawodnicy rezerwowi. Wszystko to prawda, jednak nawet powyższe fakty nie tłumaczą takiej dotkliwej porażki z bądź, co bądź sąsiadem z tabeli do środy. Z drugiej strony trzeba przyznać, że team Leszka Krutina jest od kilku kolejek na fali wznoszącej, a ostatnią ligową porażkę poniósł w potyczce ligowej ze Stalą Pleszew 13 września. Jak jednak wyglądał mecz w szczegółach? – Spotkanie rozpoczęło się od naszej przewagi. Nic nie wskazywało na porażkę. W pierwszy 20 min. zespół stworzył 2 100% sytuacje. Niestety żadnej z nich nie udało się zamienić na bramkę- dodaje jak zawsze szczegółowo trener krotoszynian Marcin Kałuża. Co więcej głównym winowajcą był Adam Staszewski. Przegrał pojedynek sam na sam z pewnie grającym tego dnia bramkarze gości Krystianem Aniołą. Nie potrafił także wykończyć akcji z rzutu rożnego. Po przedłużeniu piłki przez Huberta Wronka, znalazł się w odległości ok. 3 metrów od bramki. Strzał głową oddał jednak w…portero miejscowych. Niewykorzystane sytuacje były jednak początkiem nieszczęść naszej drużyny. Astra straciła bramkę w 25 min. gry. Miejscowi wykonywali rzut wolny. Dominik Sobczak zagrał ją w pole karne, do futbolówki najwyżej wyskoczył Łukasz Wala, które pewnym strzałem głową umieścił piłkę w siatce Takim wynikiem kończy się I połowa. Druga część to kompromitacja naszego zespołu. Astra straciła 3 bramki, a prawdziwym katem został nominalny pomocnik gospodarzy Kamil Czołnik, który zdobył klasycznego hattricka. Swoje trafienia zanotował w przeciągu ok. 10 minutach strzelając 3 gole między 60 a 68 minutą. – Co więcej zdobycie tych bramek rozochociło gości na tyle, że na naszą bramkę sunęły ataki jeden za drugim. Rywale oddawali praktycznie strzały z każdej akcji. Widać było większą piłkarską jakość u przeciwników. Większość akcji rozgrywali oni dołem. Z taką grą prognozuje im zajęcie wysokiego miejsca w tabeli na zakończenie rozgrywek. Tymczasem moi zawodnicy stanęli, a ja bałem się tylko jednego jeszcze większego pogromu. W II połowie Astra miała właściwie tylko jedną sytuację, której nie wykorzystał Staszewski-mówi załamany całą sytuacją Kałuża. Na szczęście prowadzący zawody Adrian Żakowski nie musiał wskazywać więcej na środek boiska. Na komentarz zdecydował się, co warte podkreślenia, także pomocnik Asterki Mateusz Nowak. Sam na boisku zameldował się w 70 min. gry, kiedy wynik był już ustalony. –Na pewno wpływ na wynik meczu miały niewykorzystane sytuacje z początku spotkania. W II połowie zaczęliśmy grać wyżej chcąc doprowadzić do wyrównania. Niestety nadziewaliśmy się na zabójcze kontry zawodników z Odolanowa. Co można powiedzieć więcej. W szatni panowała grobowa atmosfera. Chłopacy byli podłamani. Jednak zwyciężyło myślenie perspektywiczne. Przed nami dwa ostatnie spotkania rozgrywane jesienią. Oba rozegramy przed własną publicznością. Ze swojej strony zapewniam, że będziemy walczyć o ligowe punkty. Potrzebujemy jednego dobrego meczu, by się przełamać. Jako optymista wierzę głęboko, że tak się stanie. W przerwie między rozgrywkami czeka nas z kolei ogrom pracy- kończy Nowak.
Paweł Krawulski